piątek, 6 września 2013

Szkoła, byt oderwany od rzeczywistości.

Jan Hartman, filozof i etyk, profesor zwyczajny Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozpętał dyskusję swoim twierdzeniem na temat polskiej szkoły: "Tego nie da się zreformować. To trzeba po prostu zamknąć." Posypały się głosy za i przeciw, jak zwykle o tej porze. Takie głośne dyskusje o szkole trwają zawsze od wiosny do końca wakacji. Później jest zawsze tak samo. Ten dziewiętnastowieczny  przeżytek rozpoczyna swoją pracę i tak do kolejnych wakacji.
Nie mam żadnych aspiracji, by mieć swój głos w tej dyskusji. Jestem przeciętnym nauczycielem , pracującym w przeciętnej szkole. Uczę dzieci, które przygnała tu ustawa o obowiązku kształcenia się do 18 roku życia. Dzieci, które siedzą po dziewięć godzin w szkolnej ławce i szczerze nienawidzą szkoły. Czytałam artykuł profesora Hartmana i byłam gotowa podpisać się pod wyłuszczonymi w nim argumentami. Później przyszły refleksje.
Szkoła: budynek brzydki, biedny - margines normalnego życia.
Szkoła: nauczyciele trzęsący się o swoje etaty tak dalece, że zapomnieli już co tu robią. Frustraci, robiący kolejne studia by nie zarzucono im braku kwalifikacji. Usłużni - by nikt nie zarzucił im skłonności do buntu. Przezorni - potrafiący szeregiem intryg zadbać o swoją posadę. Bez własnego zdania - by nie wydać się przemądrzałym. Ze służalczym uśmiechem dla szefa i wrogością dla współpracowników potrafią długie godziny mówić o szczerości i prawości. O odwadze w głoszeniu swoich poglądów najczęściej nie mówią.
Szkoła: uczniowie, którzy nie widzą sensu siadnia każdego dnia w ławce.
Szkoła: rodzice, którym wmawia się, że są współodpowiedzialnymi twórcami tego systemu. Którym ciągle zarzuca się niechęć do współpracy i brak kompetencji w sprawie wychowania własnych dzieci.
Dużo czasu minęło od ukazania się artykułu Jana Hartmana. I co, nic oczywiście. Dyskusja się zakończyła a rok szkolny za pasem. Machina jak zwykle ruszy pierwszego września i wszyscy zapomną o dyskusjach. Kogo zresztą one obchodzą? Nauczycieli? Uczniów? Może tylko rodziców, którzy czasami odczuwają, że coś jest nie tak jak być powinno. Później pojawia się myśl  - ja przetrwałem szkołę to i moje dziecko musi przetrwać. To tylko trzy lata. Później będzie nowa szkoła, może lepsza. A więc pierwszy września za pasem, nie pierwszy i nie ostatni. Jak zwykle, jakoś to będzie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz