poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Uroki pór roku

Dziś miałam pięć godzin zajęć w mojej sali. Od jesieni do wiosny temperatura wynosi tu 14 stopni Celsjusza. To wina okien, których szczelność jest bliska zeru. Niestety w klasie jest ich aż sześć.Gdy w nocy spada temperatura na zewnątrz, w sali rano jest jak w lodowatym grobowcu. Czasem hula wiatr, a niekiedy przez szczeliny w starych framugach leje się woda. Na parapetach okien położyłam ręczniki i sterty książek. Temperatura w sali wzrosła o jeden  stopień. Zgroza! Okna grożą wypadnięciem i rok temu zabito je gwoździami. Nie można ich otworzyć. Miesiące ciepłe są więc jeszcze gorsze niż zimowe. W klasie jest jak w akwarium, zero wentylacji, o dwunastej słońce wali w szyby. Otwieram wówczas wszystkie okna na holu i prowadzę lekcje przy otwartych drzwiach. Jest lepiej pod warunkiem, że na holu nie pętają się wagarowicze przeszkadzający w zajęciach. Ciekawe czy władze oświatowe mają świadomość warunków pracy uczniów szkół publicznych? Polecam zimą spacer po szkołach z termometrem w ręku.(Nie piszę  o małej, wiejskiej szkółce lecz o szkole w centrum dużego miasta.) Może być interesująco, tylko po co ruszać się zimą z ciepełka i zostawiać papcie pod biurkiem!

niedziela, 19 sierpnia 2012

Pomyłka dyrektora

Dyrektor nie doczytał informacji na temat przyznawania nauczycielom środków finansowych na dokształcanie. Podjął błędną decyzję i przyznał kilku nauczycielom pieniądze. Radość była duża wśród wyróżnionych dofinansowaniem. Wcale nie jest tak łatwo przekonać dyrektora, że wybrane szkolenie jest potrzebne. Tym razem się udało. Nauczyciele mogli dostać dofinansowanie do połowy kosztów. Radość trwała krótko. Dla jednych, tych co zakończyli szkolenie, był to rok szkolny dla innych, którzy byli w trakcie zdobywania nauk, pół roku. W szkole pojawiła się kontrola finansowa.

środa, 15 sierpnia 2012

Majtki na głowie!

Pomyślałam sobie, że może Ministerstwo Edukacji nie zna działań kadry oświatowej. W takim razie krótki obrazek z konferencji wyjazdowej dyrektorów szkół miasta wojewódzkiego powinien być interesujący. 
Już prawie ostatki wakacji. Konferencja w ciekawym miejscu pozwala jeszcze na wakacyjny oddech. Wieczór. Spotkanie przy piwie dyrektorów gimnazjów. Pełen luz, miła atmosfera. Rozmowy dotyczą oczywiście szkoły. Nie, nie, nie uczniów, są mało interesujący. Nauczyciele - to dopiero temat. Jak już wyczerpała się lista dziwacznych i komicznych zachowań nauczycieli dyskusja poszła w kierunku zarządzania szkołą. Dyrektorzy zaczęli się licytować, kto z nich ma większy posłuch w swoim miejscu pracy.

sobota, 11 sierpnia 2012

SUKCES UCZNIA - EFEKT NIEPOŻĄDANY PRZEZ NAUCYCIELA

Nagle w moim życiu nastąpiła zmiana. Nieoczekiwanie udało mi się w atrakcyjny sposób otrzymać mieszkanie.Problem polegał na tym, że mieszkanie było w innym mieście. W zawodzie zaczęły się już kłopoty z zatrudnieniem. Nie zrezygnuję z własnego kąta po tylu latach, więc w nowym miejscu pozostaje znaleźć pracę. Rozpocząłem poszukiwania. Jeżdżę od szkoły do szkoły. Wszędzie mnie zbywają, żaden dyrektor nie ma dla mnie czasu. Sekretarki odpowiadają, że jak pracodawca będzie zainteresowany, zadzwoni. Wreszcie trafiłem do szkoły, w której każą mi poczekać. Dyrektor zaraz mnie przyjmie. Przeżywam zaskoczenie, to pierwszy szef osobiście zainteresowany rozmową  z człowiekiem, który szuka pracy. Jakiś nad wyraz ludzki pan.

piątek, 10 sierpnia 2012

MITY, RZECZYWISTOŚĆ, MARZENIA....BELFRA

 

Rok 1988, 23 grudnia, godzina 18.00, nadchodzi Wigilia. Sala lekcyjna jak nie sala lekcyjna, wszędzie mnóstwo zapalonych świec, zapach świerku, ponad 30 bożonarodzeniowych upominków pod wielką choinką, którą przytaszczył 5 grudnia ojciec jednego z uczniów. Drzewko ozdobione jest wyłącznie tworami uczniowskich rąk: łańcuchami, świętymi Mikołajami zrobionymi z łupin po orzechach, waty oraz czerwonego papieru dawniej nazywanego wyklejanką, ważkami ze słomy, szyszkami znalezionymi w lesie itp. Dodatkowo wiszą cukierki, jabłka, orzechy. Zapach tej mieszanki jest tak intensywny, że nie pozwala zapomnieć o jedynych w swoim rodzaju świętach miłości i pokoju wielkich i maluczkich, ludzi i bydląt wszelakiego rodzaju. Na początku kolędy, życzenia, stół zasłany smakołykami przygotowanymi przez rodziców. Jako wychowawca jestem baaardzo dobrze do tej klasowej uroczystości przygotowany. Wygłaszam życzenia dla uczniów klasy VIII i ich rodziców. Żadne słowo nie jest przypadkowe, każdy przecinek jest przemyślany. Mam świadomość, że nastrój i słowa tej chwili chcę zachować w pamięci swych podopiecznych na całe życie.To nasza ostatnia wspólna Wigilia. Następnie życzenia w imieniu klasy wygłasza jej przewodniczący. Wychowawca wespół z rodzicami przez lata nauczył wychowanków pewnego modelu zachowań w określonych sytuacjach. Następnie upominki. Zawsze wszystkie sprawdzone przed faktem, aby żaden uczeń nie przeżył rozczarowania. Każdy uczeń ma trzymać się niezłomnie umówionej ceny paczki (15 zł od 15 lat niezmiennie), za którą ma kupić jeden przedmiot, może być najskromniejszy i jedną słodycz. Z czasem ten zabieg wszedł uczniom w krew, a sprawdzanie , czy trzymają się reguły, stało się czystą formalnością. Upominki zawsze budzą radość, choć są naprawdę skromne. Potem śpiewamy kolędy. W pewnym momencie zaczynają się mieszać z piosenkami Jacka Kaczmarskiego. Dziwne co? To tylko ósma klasa, czternastolatkowie. Tak, piosenki Kaczmarskiego, trochę łez. Trudno się rozstać. Kończymy po 21. Rodzice bez problemu stawiają się po swoje pociechy. To jednak rozstanie na krótko.

Rola szkoły a rzeczywistość.

Polska szkoła nie przygotowuje do życia, nie wzmacnia uczniów , nie kształtuje ich zainteresowań i zdolności. Są to podstawowe zarzuty wobec współczesnej szkoły. Czemu tak się dzieje? Odpowiedź znajdziecie, gdy tylko będziecie umieli rozejrzeć się uważnie po szkole własnego dziecka. Jeśli rodzice zaczynają przyprowadzać swoje dziecko do szkoły, to najczęściej bardzo szybko  zaczynają rozumieć, że w tym miejscu czas się zatrzymał. Świat poszedł do przodu, wszystko się zmienia. Wszystko z wyjątkiem szkoły. Powiecie:
- A komputery, ekrany interaktywne, informatyka w szkołach?
 To prawda, jednak wszystko to ma skutecznie przysłonić smutną rzeczywistość. Wyjaśnię zaraz, dlaczego takie jest moje zdanie.

środa, 8 sierpnia 2012

Gdzie są pieniądze na edukację

W prawie każdej rodzinie planuje się wydatki, ustala się ich hierarchię ważności. Jeśli przeznaczamy na coś sporą ilość gotówki, to z reguły dbamy o to i staramy się, by nie były to pieniądze wyrzucone w błoto. Szanujemy to, czego zdobycie przyszło nam z trudem. Sytuacja zmienia się, gdy przyjdzie nam wyjść poza mury własnego domu i nie dotyczy (pozornie) naszego portfela.Znamiennym przykładem jest tu szkoła i sposób gospodarowania pieniędzmi przeznaczonymi na edukację i tzw. "wyrównywanie szans".

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Marny los niecelebrytów czyli dlaczego nas nie czytacie

     
Wakacje. Po raz kolejny spędzam je u ojca na wsi. Zajmuję się nadrabianiem lektur ( nareszcie czytam to, co mogę, a nie to co muszę). Belfra łączy z uczniem wiele wspólnych interesów. Uczeń nie lubi czytać tego, co nazywa się lekturą ( tak dla zasady), a belfer nie lubi czytać tego , co pisze uczeń. Najczęściej są to nudy w połowie ściągnięte z neta. Zmusza się też do przypominania sobie lub  poznawania lektur, które co dopiero jako nowe weszły do szkolnego kanonu. A w wakacje? W wakacje można nareszcie zaszaleć i czytać albo durne kryminały, romanse, albo bardziej wyrafinowane pozycje. Stan koncentracji umysłu belfra w wakacje jest taki, że nie można się skupić na dłuższym filmie z tak zwanym głębokim sensem lub na treściwej powieści.Dlatego cofka intelektualna sprawia, że oglądasz "Świat wg Kiepskich" albo czytasz durnowate tabloidy.To najwyższych lotów rozrywka dla ubogich. Ci, którzy mają kasę, czniają media , leżą na Kanarach lub na Majorce. Pewnego ranka udałem się na królewski tron, który jak u w większości nie może się obyć bez "literek". Okulary, kawał gazety i do miejsca, do którego król nawet piechotą chadzać musiał. Przeglądam po kolei zdjęcia celebrytów. To co o nich piszą, jest zupełnie nie do przyjęcia. Przelatujesz wtedy po tytułach i oglądasz fotki. A to jak się pani X całuje z panem Y, podczas gdy jej mąż spędza wakacje z ich trojgiem dzieci itd. Koszmar, ulegasz mu , dajesz się zmiksować.Pośród wielu fotografii zdjęcie młodej aktorki, która najbardziej wsławiła się romansem z pewnym dziennikarzem. Reszta jej ról była taka sobie. Niedawno temu została mamą. No i paparazzi szaleją. Oglądasz fotki, jak to jest z dzidzią na spacerze w parku, a to jak robi zakupy, a to jak...i tym podobne duperele. I nagle uderzająca mnie notka...otóż ta młoda dziewczyna będzie pisała do jednego z bardziej poczytnych tytułów  felietony na temat, jak być rodzicem. Hm, myślę sobie, jej dziecko ma kilka miesięcy. Co ona wie o tym , jak być rodzicem? Czy będąc mamą z kilkumiesięcznym stażem, można tworzyć poradnik?

czwartek, 2 sierpnia 2012

Siłaczki, won ze szkoły!



Nastały piękne czasy dla oświaty. Niż demograficzny, wkraczający do szkół daje przecież nieograniczone możliwości. W szkołach podstawowych i gimnazjach, które najbardziej odczuwają brak uczniów, wpływ niżu jest bardzo widoczny. Można wreszcie pozbyć się kadry nauczycielskiej tłumacząc zwolnienia demografią. Dyrektorzy korzystają z tej możliwości już od kilku lat. Rok obecny to prawdziwy raj dla tego rodzaju działań. Paragraf 20 Karty Nauczyciela wytłumaczy przecież każdą decyzję dyrektora. Nie pozostawi on także nauczycielowi żadnej możliwości obrony. No i dzieje się!