wtorek, 12 marca 2013

SĄD PRACY - REMINISCENCJE Z SALI SĄDOWEJ!

SPRAWA O DYSKRYMINACJĘ W PRACY:
Wysoki Sąd: Dlaczego powódka uważa, że dyrektor prowadził swoje działania w
                      kierunku wykluczenia pani z zespołu nauczycielskiego?
Powódka:      Gdy dyrektor wchodził do pokoju nauczycielskiego, kłaniał się
                       moim koleżankom, np. Dzień dobry pani Reniu. Dzień dobry pani 
                       Basiu. Omijał tylko mnie. Gdy ja kłaniałam się dyrektorowi, nigdy
                       nie odpowiadał.
Pełnomocnik
dyrektora:     Czy w szkole funkcjonują jakieś kryteria, które określają zasady za-
                      chowania się dyrektora wobec pani? Gdzie jest napisane, że dyrek-
                      tor musi się pani kłaniać czy odpowiadać na pani pozdrowienia?
Powódka:     Nie ma takich zasad spisanych, jednak obowiązują zasady dobrego
                      wychowania.
Pełnomocnik
dyrektora:     Wysoki Sądzie, nie rozumiem, jaki związek ma opisane zachowanie
                       dyrektora z poczuciem wykluczenia powódki. Dyrektor nie musi
                       się nikomu kłaniać.

TA SAMA ROZPRAWA:
Wysoki Sąd: Dlaczego pan, panie dyrektorze, uważa, że powódka była trudna we
                      współpracy?
Dyrektor:      Wysoki Sądzie, np. powódka i jej koleżanki były jedynymi nauczycielkami,
które nie zwracały się do mnie: panie dyrektorze.




Tu muszę dodać komentarz. Otóż koleżanka, która wniosła sprawę o dyskryminację do sądu pracy, ma oczywiście świadków, którzy potwierdzają niestosowne zachowania dyrektora wobec niej. Są pośród nich rodzice uczniów, przed którymi nie omieszkał on wyrażać swoje opinie o nauczycielach. I tu, kochany Rodzicu, musisz być świadomy tego, co taki dyrektor może zrobić w odwecie za solidarność z wychowawczynią Twojego dziecka. Może na każde spotkanie z rodzicami wzywać policję, aby przebadała Cię alkomatem, bo w jego ocenie jesteś pijany. Może zgłosić do opieki społecznej wniosek, że zaniedbujesz dziecko, może wreszcie wnieść sprawę do sądu rodzinnego o ograniczenie Twoich praw rodzicielskich. Obronisz się. Ale to potrwa, masz kłopoty, a w sądzie jako świadek nauczycielki jesteś mało wiarygodny.
Ten dyrektor to szwagier wójta, który jest organem prowadzącym szkołę i merytoryczne zastrzeżenia nauczycielek do pracy dyrektora są nieważne. Ważne są układy. Nauczycielek można się łatwo pozbyć. Na dodatek, aby umocnić świadomość w umysłach odważnego nauczyciela, który odważył się iść do sądu, że za taki występek nigdzie już nie dostanie pracy, organ prowadzący zobowiązuje dyrektorów wszystkich sąsiednich szkół do uczestniczenia w rozprawie jako publiczność, jest koordynator oświaty i sekretarz gminy. No to chyba już każdy wie, że nigdzie roboty nie dostanie.
CDN. !!!!!!!





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz