środa, 20 marca 2013

Nie ma to jak posiedzenie rady pedagogicznej!

W  książce "Realizacja genialnych pomysłów" (autor: Scott Belsky)  zaintrygowało mnie wiele myśli autora. Radzi on: "Oceniaj spotkania przez pryzmat działań". Logiczne i proste, tak przynajmniej się wydaje. Każde spotkanie pracowników powinno prowadzić do działania i tylko wówczas nie jest to spotkanie trwoniące czas pracowników, nie odrywa ich od pracy i nie jest kosztowne. Wszystko jest logiczne, jednak tylko do chwili, gdy myślimy o podniesieniu wydajności we własnej firmie, w której obracamy własnymi pieniędzmi i minimalizujemy wszelkie koszty. Sytuacja zmienia się diametralnie, gdy dotyczy budżetówki, choćby zwykłej szkoły.
Spotkanie rady pedagogicznej nic nie kosztuje, przynajmniej dyrektora. Fakt, że takie posiedzenie nie prowadzi do żadnych konkretnych działań także nie niepokoi ani dyrektorów, ani władz oświatowych. Ważne, by był protokół, często kipiący od nadętych banałów. Nikt nie przejmuje się, że pięciogodzinna rada odciąga nauczycieli od pracy i gwarantuje, że następnego dnia nikt z nich nie popracuje solidnie. Taki nieznaczący drobiazg. Grzechów jest zdecydowanie więcej:
  • Spotkania rady są organizowane bez żadnego planu. Ludzi gromadzi się, bo pół roku wcześniej tak zaplanowano, nawet jeśli nie ma takiej potrzeby!
  • Większość spotkań kończy się brakiem jakichkolwiek ustaleń, czego nikt nie śmie krytykować.
  • Jeśli nawet powstają jakieś wnioski czy też konstruowane są uchwały, nikt nie sprawdza, czy ich treść jest realizowana ( wyjątkiem są uchwały dotyczące klasyfikacji uczniów, bo te immanentnie muszą być realizowane).
  • Nigdy nie podaje się planowanego czasu przeznaczonego na takie spotkanie (zobaczymy jak wyjdzie).
  • Nauczyciele nie otrzymują wcześniej planu spotkania i jego tematyki.
  • Przygotowanie dyrekcji często jest pozorne i kiepsko udawane.
  • Zdarza się takie przedłużenie bezowocnego spotkania, że posiedzenie kończy się zwołaniem kolejnego następnego dnia. ( To kolejne niczym nie różni się od wcześniejszego i do niczego nie prowadzi).
  • Posiedzenia często zwoływane są tylko dla złudnego poczucia akceptacji, które chce uzyskać dyrektor, by zatrzeć ślady swojej niekompetencji, braku działań i orientacji w tym, czym zajmują się jego pracownicy.
Takie posiedzenia rad pedagogicznych znamy wszyscy z praktyki szkolnej. Wszyscy z założenia wiedzą, że "spotkanie musi trwać", nawet gdy wyczerpano wszystkie poruszane zagadnienia po kilku minutach.  Spotkania te są znamienną cechą pracy szkół. Szkoda tylko, że nikomu to nie przeszkadza! Zwołujmy  wiec nadal spotkania rad pedagogicznych i głośmy wszem i wobec, jak bardzo jesteśmy przepracowani: siłacze i siłaczki!

1 komentarz:

  1. No cóż.. Próbowałam, ale jakoś nie znalazłam żadnego kontaktu do autorów bloga. Zatem temat/sugestię na notkę muszę wrzucić tu: http://metromsn.gazeta.pl/Portfel/1,126512,13681174,Kopiuj_wklej__nowy_serwis_zupelnie_zwolni_uczniow.html#Cuk
    Ciekawe, co Państwo na to:)

    OdpowiedzUsuń