czwartek, 7 lutego 2013

Znowu zmiany

     Każdego roku więcej zmian. Czemu tak właściwie mają one służyć? Zastanawiałam się ostatnio  nad ich sensem.  Co uległo poprawie? Pamiętam  lata, gdy zaczynałam  pracę, Uczyłam się zawodu. Każda chwila w pokoju nauczycielskim poświęcona była obserwacji nauczycieli z dużym stażem. Słuchałam uważnie, co mieli do powiedzenia, jakie metody preferowali. Dziś, patrząc na młodych nauczyciel wiem, że nie uczą się niczego. Nikt nie rozmawia o metodach, sposobach dotarcia do ucznia.

Wszyscy skupieni są na czymś zupełnie innym. Trzeba napisać kolejne sprawozdanie. Trzeba wypełnić KIPU, trzeba opracować ewaluację podjętych wcześniej działań . Rozmowy w pokoju nauczycielskim dotyczą tylko papierów. Dotyczą szeregu sprawozdań, wyników, ewaluacji, nigdy bezpośrednio uczniów. Nie zastanawiam się, co się dzieje z Jasiem Kowalskim. Myślę jak wypełnić Kartę Indywidualnych Potrzeb Dziecka.. W jakim celu?  By była wypełniona!. Bym mogła zapisać w sprawozdaniu, że to właśnie zrobiłam. A co z jasiem Kowalskim? Nic, jak zwykle. Potrzeba mu logopedy - szkoła nie ma etatu, potrzeba mu psychologa  - nie istnieje w szkole. Może przyda mu się klasa terapeutyczna  - pewnie tak - miasto nie ma na takie klasy funduszy. Wszystko jest jak zawsze, na papierze. Nie ma możliwości realizacji - to już osobna sprawa. Dostrzegłam problem, zapisałam w karcie z dopiskiem "brak możliwości realizacji". Ja wypełniłam swój obowiązek. Co z uczniem?  Nic, wszystko po staremu. Będzie się bujał dalej z całą masą deficytów, których nie można wyrównać z powodu braku środków. To czemu ma służyć ta fikcja?  Jest to zwykłe mydlenie oczu rodzicom. Widzimy, z czym dziecko ma kłopoty,  mamy świadomość trudności i chcemy pomóc. Nie mamy jednak możliwości zrealizowania tej pomocy! Istna bajka. Mało tego. Jeśli w ciągu nocy napiszę kilka kolejnych sprawozdań i wypełnię kilka arkuszy ewaluacyjnych, to możecie mi wierzyć, że o świcie będzie mi absolutnie wszystko jedno, jakie trudności dydaktyczne przejawia mój uczeń. Najważniejsze to przetrwać, dotrwać do dzwonka, znaleźć się w domu i zakopać się w ciepłym łóżku! Ja chcę się wyspać!!! Jutro napiszę kolejne sprawozdanie i nie będę myślała, kto siedzi w ławkach. Mój dyrektor mówi: "Jeśli czegoś nie na na papierze, to nie istnieje". Przecież nie przeleję na papier  sympatii do dzieci, ich radości z pokonywania trudności, chęci do nauki. Jeśli nie przeleję tego na papier, to co ważne w oświacie, przestaje istnieć. Zajmuję się  więc pokornie "przelewaniem na papier', zagłuszam sumienie i udaję, że nie dotyczy to świata realnego, dzieci z prawdziwymi kłopotami. Na papierze wszystko wygląda ładnie. Tylko wówczas jestem dobrym nauczycielem. To czego nie zapisano, nie istnieje!. Jak można zapisać ucznia, jego emocje, kłopoty i radości? Tak ku ogólnemu zadowoleniu ministerstwa, wszelkich władz oświatowych życie w szkołach toczy się dalej. Gdzie w tym wszystkim jest uczeń? Nigdzie!Nie można  go zapisać na papierze. Tak na prawdę po napisaniu  tych wszystkich sprawozdań jest mi wszystko jedno, jakie dziecko siedzi w ławce i jakiej pomocy oczekuje. Mam wszystko zapisane i tylko to się liczy! Fikcja, nadużycie, skandal - nie wiem, co jeszcze może opisać reformę systemu edukacji. Marzy mi się pokój nauczycielski sprzed wielu lat, gdzie grupa nauczycieli poszukuje metod pracy dla jednego, konkretnego ucznia wymagającego pomocy. Nauczyciele niczego nie zapisują, nie mają czasu na pierdoły. Wymyślili metodę i ruszają przeprowadzić ją w pracy z konkretnym dzieckiem. Jeśli się nie uda poszukają następnej metody, aż do skutku.  Praca w szkole to praca z dzieckiem, a nie praca sprawozdawcza dla władz oświatowych!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz