środa, 12 grudnia 2012

Odwołanie od wyroku sądu

Weszłam na stronę porad prawnych dla nauczycieli. Cóż, ludzie pytają o przywrócenie do pracy, co dalej po korzystnym wyroku, jak regulować zaległości finansowe, itp. Wygrana w sądzie pierwszej instancji, sądowe przywrócenie do pracy, to dopiero początek drogi przez mękę. Nie wiem dlaczego,  czuję się jak wielka przegrana. 
Zawiesiłam się na mailu, w którym kobieta pyta, jak długo może potrwać jej sprawa, w przypadku odwołania się pracodawcy do sądu wyższej instancji. Odpowiedź prawnika: "Już biegnę po szklaną kulę." 
I to  całe sedno sprawy!!
Wygrałam w sądzie pracy. W moim wypowiedzeniu wykazałam wielokrotne złamanie prawa. Jest grudzień. W dalszym ciągu nie pracuję. Pracodawca złożył odwołanie do sądu wyższej instancji. Od czego się odwołuje? Tego jeszcze nie wiem. Można się widać odwoływać, łamiąc wcześniej wielokrotnie prawo. W końcu Urząd Miasta odwołuje się za państwowe pieniądze. Traci tylko wpływy od podatników. Więc co tam, najwyżej przegra.... Zwierzchnicy dyrektora szkoły nawet nie zadali sobie trudu, by przeczytać uzasadnienie sądu w tej sprawie.  Przecież szkoda cennego czasu na takie głupoty jak los jednego nauczyciela!
Dziś wiem, że w sądzie, po drugiej stronie barierki, nie powinien stawać dyrektor szkoły, lecz dyrektor wydziału edukacji UM. Jego rolą jest bowiem czuwanie, by dyrektorzy nie łamali prawa w stosunku do swoich pracowników. No cóż, dyrektor wydziału edukacji pewnie tak nie myśli. Wszedł w swoją rolę "na chwilę", by trochę zarobić przez czas sprawowania funkcji publicznej. Co będzie później "się zobaczy." A że kilku nauczycieli przy okazji straci pracę, którą wykonywało trzydzieści lat z sukcesami, to nic nieznaczący szczegół.
 Idę po szklaną kulę, może uda mi się coś z tego wszystkiego pojąć, tylko to mi zostało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz