sobota, 19 października 2013

PRAWA RODZICÓW A SYSTEM OCENIANIA W SZKOLE

DROGI RODZICU!
Jeśli czytałeś wcześniejsze posty, jeśli Twoja pociecha ma podobne problemy, walcz o przestrzeganie jej praw. Ale nie krzykiem, nie składaniem protestów u dyrekcji szkoły, pisaniem skarg do kuratorium, a tym bardziej do organu prowadzącego, czyli urzędu miasta lub gminy! To nic nie da! Znamy rodziców, którzy walczyli i ... nic!
Jeśli nauczyciel, który łamie prawo jest protegowanym dyrektora, nadal będzie pracował bez żadnych upomnień. Jeśli nie jest protegowanym, dyrektor chętnie wykorzysta to do dla własnych celów, a nie po to, aby poprawić sytuację w szkole, podczas gdy jego dworzanie nadal będą ignorować przepisy. Kuratorium to, jak już kiedyś pisałem, porcelanowy figurant, dziś już tak naprawdę nic nie może. A urząd ma wszystko gdzieś, pozostawia władzę dyrektorowi, gdyż tylko chodzi o to, aby ten realizował politykę pieniężną miasta i tylko to się liczy. Jakość nauczania urzędy prowadzące szkoły mają gdzieś. No niestety, to co powinno być priorytetem, czyli dobro Twojego dziecka, jest na ostatnim miejscu.
Przedstawiana przeze mnie we wcześniejszym poście mama Oli jest u kresu wytrzymałości. Powiedziała mi, że tak zbiera się w niej złość na szkołę, w której narzuca się dzieciom ogrom obowiązków, pamięciowe zakuwanie mnóstwa rzeczy, które nigdy w życiu jej dziecku się nie przydadzą. Ma ambitną córkę, która nie jest geniuszem. Ciężko pracuje, ale ciągle nie widać efektów. Jak długo dziecko będzie chciało jeszcze się uczyć, trudno powiedzieć. 
Zapytałem: Czy znasz szkolny system oceniania?
- Nie, a co to jest?- usłyszałem w odpowiedzi.
Każda szkoła dysponuje szkolnym systemem oceniania, który oparty jest o rozporządzenie MEN. Często ten dokument widnieje na stronach internetowych szkół. Mama Oli sprawdziła i znalazła. Następnie powiedziałem jej, że na podstawie szkolnego systemu oceniania każdy nauczyciel musi zapoznać rodziców i nauczycieli z przedmiotowym systemem oceniania. W tych systemach zawarte jest, co musi umieć  dziecko na poszczególne oceny, ale oprócz tego, Drogi Rodzicu, powinno być określone, jaki rodzaj sprawdzianów nauczyciele przeprowadzają ( np. kartkówki, długie sprawdziany i prace klasowe), jak powinny być one przeprowadzane, ile ich może być w jednym dniu i w jednym tygodniu. Jakie lekcje powinny poprzedzać długie sprawdziany, czyli lekcja utrwalająca, powtórzeniowa. Co to znaczy krótki sprawdzianik?! To jakiś skandal! Nie ma takiego terminu na pewno w żadnym systemie oceniania. Rodzicu, musisz wiedzieć, jaką partię materiału może sprawdzić nauczyciel na kartkówce, jaką na długim sprawdzianie, a jaką na pracy klasowej. Nie wolno dawać uczniom do rozwiązania 15 zadań przez 20 minut. A tłumaczenie nauczycielki, że dzieci powinny każde zadanie zrobić przez od 1 do 2 minut jest absurdem. System oceniania określa nie tylko rodzaje sprawdzianów, ich zakres i sposób zapowiadania oraz przeprowadzania, ale także procedury poprawy sprawdzianów.
Pamiętaj !!!    To ważne !!!
W systemie oceniania powinna być zaznaczona periodyzacja przeprowadzania sprawdzianów, regularność ich organizowania. 
Ola w ubiegłym roku miała z polskiego piątki i czwórki. Pod koniec roku szkolnego pani jeździła z innymi klasami na wycieczki, a potem była chora. Wróciła w czerwcu i w ostatnim tygodniu, gdy już praktycznie wystawiano oceny, zorganizowała dwa potężne sprawdziany z ... ortografii. Całej klasie obniżyło to oceny przynajmniej o jeden stopień. Ola pracowała cały rok i dostała tróję. To niedopuszczalne. Kiedyś pracowałem w solidnej szkole, gdzie dyrektorem była niesamowita kobieta, baaardzo profesjonalnie zarządzała. Dbała, aby każdy, kto ma dużo godzin w tygodniu z klasą, czyli np. polonista, matematyk do końca października miał u każdego ucznia po 3 oceny, do grudnia np. 6 itd. Nie można było nie mieć ocen trzy miesiące, a potem nagle pojawiały się w ostatnim miesiącu przed wystawieniem ocen trzy- cztery i dziecko nie miało nawet czasu na poprawę. Moja pani dyrektor bardzo tego przestrzegała i było to zapisane w prawie szkolnym. Sprawdzała regularność organizowania prac klasowych, sposób formułowania zadań, ilość zadań w stosunku do czasu, który był przeznaczony na ich rozwiązanie. Sprawdzała zapisy w dziennikach, czy długie sprawdziany były odpowiedni wcześniej zapowiedziane, poprzedzone lekcjami utrwalającymi i powtórzeniowymi. To była niezwykła szkoła. Pracowałem potem w wielu innych i nigdzie nikt tego nie respektował. Nawet nie było takich zapisów w aktach szkoły. A jak próbowaliśmy je przeforsować w radzie pedagogicznej, nauczyciele by nas zlinczowali, bo to przecież wymagałoby od nich systematycznej roboty. 
Rodzice, jako jeden z trzech fundamentalnych podmiotów szkoły, muszą statuty szkół, systemy oceniania, systemy wychowawcze szkoły zaaprobować. Bez Waszej akceptacji żaden zapis nie ma prawa bytu. Tylko że rodzice wolą się nie angażować, nawet nie wiedzą, jakie mają prawa. Mama Oli to wykształcona kobieta, która dobrze sobie radzi w życiu, ma własną firmę, ale o istnieniu takich dokumentów nie wie, bo woli nie mieć  bliższych kontaktów ze szkołą. Ot jeździ na wywiadówki i tyle. Dyrektorzy szkół i nauczyciele są temu radzi, bo w takiej sytuacji rodzice z rady szkoły to ci, którzy albo są z łapanki, wygodni, podpisujący wszystko, co im się podsuwa, albo ci, którzy dbają tylko o interesy własnych pociech i promują to, co dla nich wygodne. Wtedy szkoła przeforsuje każdy system oceniania, jaki jest najwygodniejszy dla belfrów. Najbardziej ogólny, nienarzucający specjalnych wymogów na szkołę, za to wiele na dzieci. Wymagajcie od szkoły tych przepisów, ona ma obowiązek Wam je udostępnić i rozliczajcie nauczycieli z ich realizacji. Gdyby mama Oli je znała, miałaby ugruntowane w prawie pytania, zarzuty, argumenty. Jeśli zbiera się fakty przez całą czwartą klasę, piątą i udowadnia się dyrekcji szkoły któryś kolejny rok, że prawo sobie, praktyka sobie, istnieje szansa, że będzie jakaś reakcja. Zresztą podczas wizytacji są przeprowadzane rozmowy z rodzicami. Nawet jeśli nie mają większego wpływu na dalsze losy dyrektora, szkoły się ich boją, bo nauczyciel to strachliwe stworzenia.
W zapisach systemów oceniania powinny się znaleźć zapisy co do oceniania dzieci dysfunkcyjnych. Na egzaminach po zakończeniu szkoły dziecko dyslektyczne ma więcej czasu na rozwiązanie testu, a treść tekstów źródłowych jest odczytywana na głos, zaś sprawdzający nie oceniają ortografii, jedynie zapisy ó, u, rz, ż, h, ch są obowiązujące. W tekście dziecko może nie uwzględniać żadne innej zasady ortograficznej, jestem egzaminatorem to wiem. Skoro tak jest na egzaminach, to dlaczego nie może tak być w szkole na lekcjach. 
Rodzice powinni uczestniczyć w tworzeniu i modyfikowaniu podstawowych aktów prawnych szkoły, bo tylko oni tego dopilnują. 
Na pewno powinni sprawdzać stopień ich realizacji i stosowania. Tylko to daje Wam prawdziwe narzędzie w dyskusji z nauczycielami na temat prawidłowo organizowanego procesu dydaktycznego w szkole Waszych pociech. 
Piszcie, jakby co, pomożemy, pokierujemy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz