poniedziałek, 24 września 2012

REFORMA EDUKACJI-jak to zrobić? Postulat drugi..

Rodzice tworzący prężne rady powinni mieć bezpośredni wpływ na decyzje budżetowe. Dziś rada rodziców zatwierdza wydatki z funduszu rady rodziców, kiedyś był to komitet rodzicielski. Fundusz ten to niewielki procent wpłat dokonanych przez rodziców uczniów. Kwota najczęściej przeznaczana jest na nagrody dla wyróżnionych, dyplomy, czasem dopłatę do wycieczki. To wszystko. Szkoła dysponuje jednak także pieniędzmi uzyskanymi z urzędu miasta, tymi dysponuje tylko dyrektor.  Czas to zmienić. Może to nauczyciele powinni umieć przekonać rodziców, które pomoce naukowe są potrzebne ich dzieciom i na jakie zajęcia wydać pieniądze? Kto zdecyduje o przeznaczeniu tych pieniędzy lepiej niż oni. Może zażądają kupienia choćby jednego mikroskopu na lekcje biologii chętniej niż setnej planszy rysunkowej. Rodzice powinni mieć prawo głosu w sprawie remontów w szkołach. Może skończą się ustawiczne przebudowy i przemeblowania w sekretariatach i gabinetach dyrektora a zaczną remonty okien w salach lekcyjnych lub toaletach uczniowskich.
Rodzice decydujący o wydatkowaniu pieniędzy będą nie tylko gospodarni ale także wymuszą na nauczycielach rzeczywiste użytkowanie zakupionego sprzętu.Może nie będzie latami kurzył się po salach. Dzieci będą niejako zobowiązane do poszanowania działań remontowych zainicjowanych przez rodziców i kontrolowanych przez nich. Same zyski! Dodatkowym znamiennym atutem będzie autentyczne uczenie dzieci samorządności i aktywności społecznej poprzez działania rodziców. Czy rodzice uczniów będą chcieli? Oczywiście. Co innego chcieć i móc zmienić rzeczywistość, a co innego udawać tylko, że mamy na coś wpływ. Tak dzieje się przecież obecnie. Wielkie udawanie przy ogólnej niemocy wszystkich kwitnie jak nigdy. Ciągle słyszymy utyskiwania, że rodzice nie chcą współpracować ze szkołą. Kto chce współpracować z jakąś instytucją pełniąc  jedynie funkcję figuranta i to  tolerowanego z konieczności? Dziś, szkoła robi łaskę rodzicom udając,że ich słucha. Inaczej by to wyglądało gdyby dyrektor musiał złożyć przed radą rodziców szczegółowe sprawozdanie ze swoich działań menadżerskich i kadrowych. Sprawozdanie z wykonania tego co według rodziców właśnie miało być wykonane. Sprawozdanie ze sposobu wydatkowania pieniędzy z urzędu oraz funduszu nagrodowego. Tylko rodzice i uczniowie są w stanie sprawdzić słuszność i uczciwość tych działań.
Dobrych stron tego pomysłu jest dużo więcej. Prędzej rodzice niż dyrekcja docenią nauczyciela "oszołoma", któremu się jeszcze chce coś zrobić. Co na przykład? Choćby lekcję astronomii w nocy, a może biwak w szkole w sobotę i niedzielę. Pomysłów może być wiele. Spytajcie "oszołomów". Rodziców którym będzie się chciało jeszcze coś zrobić dla szkoły będzie więcej. Oszołom nauczyciel łatwo ich znajdzie i uzyska ich pomoc. Może wówczas nie dojdzie do sytuacji gdy tylko kilka uprzywilejowanych klas (nauczycieli) ma prawo do wycieczki lub kina. Reszta to "biedota i plebs" nic im się nie należy. Nie należy się bo nikt się o nich nie upomni. Oni będą na akademii oglądać filmy i zdjęcia z wyjazdów swoich zamożniejszych kolegów. Swoją drogą narażanie ich na takie filmy to wyjątkowo paskudne zagranie. Nikt jednak tego nie widzi. Szkoła ma udokumentowane wyjazdy elit uczniowskich i jest super! Wygląda to jak beztroska bajka a że przy okazji innym jest przykro? Niech przywykną do biedy. Im szybciej tym lepiej. Taką sytuację mogą zmienić tylko rodzice.Ani ministerstwo, ani urząd miasta nie sprawdzi działań stosowanych w szkole na co dzień.Nauczyciele nie powiedzą nic bo stracą pracę. Jeśli odezwie się uczeń to zostanie uznany za bezczelnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz